sobota, 14 grudnia 2013

Sans - traci kontrol? nad sob?

Zeszliśmy pod pokład. Byłem trochę podminowany. Miałem dość. Ci ludzie w tak krótkim czasie poruszyli we mnie najgłębiej skrywane wspomnienia. Rozdrapali. A już myślałem, że się z wszystkim pogodziłem. I jeszcze imiona. Mylą mi sie i pętlą. Moja Carmen i Carmen z jednostki. Cóż za różnica tych dwóch kobiet!  Byliśmy przy tej całej Jinx. Szamotała się i wyrywała, słyszałem. Niespokojny duch. I czuć od niej było pewność siebie. Chorą pewność .
- Kim jesteś? - spytała Bea.
- Jinx - odparła i przestała aię szamotać - Mówiłam.
- Nie o imię chodzi.
Na razie starałem się nie wtrącać.  Nerwy miałem postrzępione i nie radził bym nowej zaczepiać mnie.
- Jestem... Psychopatką - postanowiła wyznać prawdę czy się droczyć? Bo ta chwila zastanowienia była wyraźną rozterką.
- A po czyjej stronie? - kontynuowała Bea.
- A są jakieś strony? - zadrwiła - Po swojej stronie.
Mimowolnie prychnąłem rozbawiony. Spojrzały na mnie. Bea, Jinx i Stepe.
- No co? - spytałem - Przecież ona ma rację. Każdy stoi po swojej stronie. I ja się właściwie nie deklarowałem, że stoję po jakiejś stronie, chyba, że.... Chyba że wymusiłaś na mnie postanowienie w formie pisemnej. Określało jakąś stronę?
Bea starała sie nie wybuchnąć.
- Pozwól Bea. Że trudny charakter zajmie się nową. Słyszałem jak się odsunęła i podszedłem do miejsca, w którym przed chwilą stała.
- A więc Jinx... Jestem Sans. Wpadłaś na mnie idiotko jak lazłem wypełniać te durne rozkazy, coś z olinowaniem, więc juz masz u mnie minus. Co dalej? Powiedz cos o sobie bo skończy sie to nieprzyjemnie. Czuję. Ba! Nie powiem , że widzę przecież. Czuję, że sądzisz, iż wywarłaś na nas duże wrażenie. I uważam że mam obowiązek uświadomić ci, że choć nie wiem jak reszta, to ja nie czuję do ciebie żadnego respektu! Żadnego! Rozumiesz?! Opowiedzieli mi co wywinęłaś. Myśli, że jakaś pieprzona rakieta zrobi na mnie wrażenie?! Idiotka! - darłem się tuż nad nią - Myślisz, że jak powiesz, że jesteś psychopatką to się przestraszę?! Debilka! Dziewczyno nie przeżyłaś nic! Nie wiesz co to ból, cierpienie, smutek, żal, bliskość, przyjaźń i jakiekolwiek inne uczucie! Spytasz czemu tak sądzę? Śmierdzisz egoizmem! Cuchnie od ciebie twoim głupim i przesadnym poczuciem wiary w siebie! I może inni rzeczywiście są pod twoim wrażeniem, ale dopóki ja tu jestem. Cholera! Póki ja jeszcze jestem na tym chrzanionym statku! Nie będziesz się panoszyć! Szamotaniny ci się zachciało?! - chwyciłem ją za bluzkę i podniosłem - No, no, no. Teraz jedzie od ciebie strachem. Wiesz? Masz wroga Jinx. Przez durne wygłupy, masz wroga! I to nie byle jakiego. Masz mnie za wroga. I teraz - odstawiłem ją na krzesło - Powiesz nam tu wszystko jak na spowiedzi. Jeśli ci życie miłe.
Podczas mojej rozmowy. Albo raczej monologu. W pomieszczeniu zapadła cisza. Nikt nie ważył się mi przerwać. A ta cała Jinx spotulniała i wyspowiadał się grzecznie. Przed innymi będzie odstawiać. Do mnie się już nie zbliży. Teraz widzą, że wcześniej się tylko z nimi bawiłem. A i w tej chwili nie pokazałem całego groźnego siebie. Jeszcze nie sięgnąłem po broń.....  

Posted via Blogaway


Posted via Blogaway

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz