- Coś podać? - zapytał barman
- Manhattan Whiskey - odparłam pustym głosem. Dzisiaj mogę się upić i trzeba to wykorzystać. Zabrałam trunek i usiadłam w kącie. Ludzie dziwnie mi się przyglądali - nic dziwnego, młoda dziewczyna ze sztyletem przypiętym do pasa i kataną na plecach to dość niecodzienny widok. Niby przypadkiem dosiadłam się do kobiety z pistoletem. Lewe oko miała zielone, a prawe niebieskie.
- Jest tu jakaś jednostka albo coś? - zagadnęłam jakby od niechcenia
- Być może - odparła
- Jestem Carmen, a ty?
- Beatrycze
- A więc?
- Ano jest
Czyli jest. Trzeba się dostać.
- Ma jakiegoś dowódcę?
- Ma.
- A gdzie mogę go znaleźć?
- Siedzi przed tobą.
Parsknęłam śmiechem. Miałam przed sobą dowódcę jednostki, do której chciałam dołączyć.
- A dołączyć można?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz