niedziela, 8 grudnia 2013

Beatrycze - o sobie

Poczułam, że robię się czerwona. Zbył nas. Każdy się produkuje, a on nas zbył.
- Nie, wcale nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego. - wycedziłam. Stepe spojrzała na mnie zaniepokojona. - Rozmawiamy po to, aby się poznać. Jeśli naprawdę chcesz zostać taki zamknięty, to może faktycznie wyskocz przez tą burtę. Jesteśmy nad oceanem. - zgrzytnęły mi zęby. Sans spuścił głowę. Próbował wstać, ale Stepe dyskretnie go powstrzymała.
- Skoro Sans zamilkł, to twoja kolej Bea. - powiedziała Carmen.
- No dobrze... - odetchnęłam głęboko. - Od dziecka pływałam z ojcem na statku handlowym, co dobrze wiecie. Bywałam z nim na dworze Króla, zabierał mnie często na bankiety i do znajomych, podpisywał ze mną kontrakty... - westchnęłam. - Któregoś dnia zaatakowali nas piraci. Udało nam się odbić statek, ale mój tata poległ, próbując zamknąć mnie pod pokładem. Potem przez kilka lat sama byłam kapitanem, spotkałam wiele osób i wyrobiłam sobie przyjaźnie. Często pływałam między Crysisem i Nexusem. Wtedy uzależniłam się od hazardu i czystej. Przegrałam statek i załogę. Jeden z moich znajomych załatwił mi posadę kapitana jednostki. I tutaj spotkałam was.
Patrzyłam na nich spod przymkniętych powiek. Poczułam łzę spływającą mi po policzku. Carmen objęła mnie ramieniem.
- Wszystko w porządku. Trzeba przeć do przodu. - uśmiechnęłam się. - Bo coś się kończy...
- ... A coś się zaczyna. - dokończyła za mnie Stepe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz