wtorek, 17 grudnia 2013

Sans - beneath the moonless sky

Szliśmy ulicami. Bea liczyła przecznice, a ja uciekałem daleko myślami. Ale ciągle ich słyszałem. Myślałem o domu, Meksyku.... A raczej prowincji. Wszyscy byli w pewnym sensie podnieceni. A mi zebrało się na wspomnienia. Okropne....  Weszliśmy do jakiegoś budynku. Pachniało tam jedzeniem, parą, perfumami i wszechobecnym prochem. Oraz może trochę papierosami. Zostały nam przydzielone pokoje. W moim pachniało damskimi perfumami, co było niekoniecznie przyjemne. Na prawo ode mnie pokój dostała Carmen, na lewo Stepe. Dalej po lewej Jinx i Bea na końcu korytarza. Bardziej szczegółowym rozpoznaniem się nie zajmowałem. Chodząc po pokoju odkryłem, że mam balkon. Wyszedłem tam i rozkoszowałem się powietrzem. Oparłem sie łokciami o barierkę i po prostu stałem. Zaczęło się ściemniać i powietrze zrobiło się zimniejsze. Balkon był rozległy. Zdawało mi się, że podchodzi pod pokój Carmen. Ciekawe czy i ona ma do niego dostęp. Usiadłem w rogu przy drzwiach do mojego pokoju. Wiatr smagał mi twarz. Usłyszałem otwieranie drzwi. Nie do pokoju, a na balkon. Więc ma dostęp.
- Hej Sans - powiedziała - Co tak łazisz po balkonie?
Wzruszyłem ramionami.
- Lubisz muzykę, nie?
Nie odpowiedziałem tylko siedziałem z głową skierowaną na gwiazdy.
- Może uda mi się ciebie sprowokować - powiedziała miło.
Usłyszałem jak siada na kolana. I zaczyna śpiewać.

 

Dałem się sprowokować, nie powiem. Śpiewaliśmy razem. Ona wstała. I pociągnęła mnie w górę. Złapała moje ręce i zaczęliśmy tańczyć.  Nie spodziewałem się, że ona będzie próbować się zaprzyjaźnić. Pachniała papierosami, prochem i perfumami. NAwet ładna mieszanka....

 


(Carmen mam nadzieje, że się podoba. Zachowałam głosy postaci, że tak powiem ^^ Też lubię Helen Bonan Carter, bo ona lubi grać z Deppem ^^ )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz