sobota, 14 grudnia 2013

Carmen - rozmowa?

- Carmen... - zaczęła Bea. - kontrakt nie pozwala mu na znieważanie mnie czy rozwalanie drużyny. Próbuje jakoś do niego dotrzeć, ale on nie chce. - głos jej się załamał. - Może tobie się uda. Idź, weź go na górę i spróbuj wyjaśnić mu że jesteśmy teraz rodziną, a on nie jest kapryśną córeczką. 
Uśmiechnęłam się. Kapryśna córeczka... To z pewnością nie pasuje do Sansa. Znalazłam jego pokój i wślizgnęłam się do środka. Siedział z głową podpartą na rękach, na pewno mnie usłyszał.
- Sans - zaczęłam - Chodź porozmawiać - nie ruszył się z miejsca - No chodź, ty uparty ośle! - parsknęłam i pociągnęłam go za rękę - Wstawaj! - z ociąganiem podniósł się z posłania i wyszliśmy na górę.
- Sans? - zero reakcji - Tak wiem, to ja chcę z tobą porozmawiać nie na odwrót, bla, bla, bla... - uśmiechnęłam się, choć nie mógł tego zauważyć - Ale zrozum - tu nie chodzi o kontrakt, czy nawet Beatrycze! Tu chodzi o drużynę! O Stepe, Ravenę, Flokiego a nawet mnie, chociaż nie byliśmy w dobrych stosunkach! Sans, ogarnij się! Jesteśmy załogą! Rodziną! Nie obchodzi Cię Stepe? Staliście się sobie bliscy bardziej niż ktokolwiek z drużyny! Proszę Cię, Sans! Przemyśl to. - przyjacielsko poklepałam go po ramieniu i zeszłam pod pokład.


Posted via Blogaway

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz