- Graj, graj. Chętnie posłuchamy. - uśmiechnęłam się w stronę Stepe. Jeszcze nigdy nie słyszałam, aby ktoś był tak otwarty i szczery, gdy mówił o sobie. Imponowała mi, ale ukazała również, że wciąż jest nastolatkiem żyjącym ideałami. Nikt nikogo nie znał, Sans mógł być w tej chwili na kontrakcie zabójcy, a Rav z misją polityczną. Mała, biedna Stepe.
Rozległ się dźwięk strun. Lekka, ale dynamiczna melodia rozniosła się po pokładzie. Wyłapałam niecierpliwe spojrzenie Johna na mostku. Dziewczyna grała naprawdę nieźle, miałam wrażenie, że używa na nas wpływu. A może po prostu włożyła w to całe serce i duszę?
Gdy skończyła grać, polałam kolejną kolejkę whiskey.
- No to został Sans i Carmen.
- I ty, Beatrycze. O tobie też chcemy posłuchać. - wtrąciła Ravena.
- Ja to na końcu. - uśmiechnęłam się słabo.
- Ja chcę na końcu. - prychnął ślepiec.
- A pff, nie marudź Sans! Bei się należy końcówka! - naskoczyła na niego Carmen. - W takim razie teraz ja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz