sobota, 23 listopada 2013

Beatrycze - wprowadzenie

Beatrycze zaklęła pod nosem. Poczuła kroplę deszczu na twarzy - zaczynało padać. Pięknie. W Londynie nie ma gdzie się schować przed deszczem. Jak ona nie cierpi tej Prowincji. Pamięta, jak Londyn był stolicą Nexusa - kręciło się tu mnóstwo ludzi. Nie można było palca wetknąć, tak blisko poupychani. Ciekawe, czy w Wenecji jest teraz tak samo...
Zauważyła na rogu świecący neon. Jakiś pomysłowy inżynier zamknął azot w szklanej rurce, po czym wprawił go w ruch. Napis głosił; "Preludium". Dziewczyna się uśmiechnęła - dobry bar, wiele o nim słyszała.
Weszła do środka. Było sporo osób, ale ona zwróciła uwagę tylko na kilka. Jakaś para obściskiwałą się zaraz przy drzwiach. Niedaleko jakiś facet z karabinem parowym sączył powoli piwo. "Co za marnotrawstwo" - pomyślała Beatrycze. Usiadła za barem.
 - Witam szanowną panią! - zaczął barman. Na szyi zwisały mu gogle. - Co podać? Mamy olej napędowy, wódkę i sok dla wybrednych. - mrugnął porozumiewawczo.
 - Martini z lodem. - powiedziała, po czym wyciągnęła z kieszeni pięćdziesiąt funtów. Starczy na kilka kolejek.
Barman podał jej trunek. Zapowiadała się długa noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz