niedziela, 24 listopada 2013

Sans - w Preludium 2


- Byłoby miło - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- A jak - puściła moją twarz.
- I jak pani D.? Jest pani zadowolona?
- Z informacji? To się okaże. A o czym rozmawialiście?
- Ta o to dama - wskazałem gdzieś ręką.
- Jestem tu.
- Byłem blisko. Opowiada mi o sobie.
- Jeszcze ty kończyłeś - Beat próbowała się wykręcić.
- Ja skończyłem. Tajne. Potem pracowałem dla różnych osób - zawahałem się.
- Tu jestem - powiedziała pani D.
Skinąłem głową w stronę jej głosu.
- Za dużo tu rozpraszających dźwięków - usprawiedliwiłem się - Umiem żyć bez oczu i walczyć.
- I zdobywać informacje - potwierdziła pani profesor.
- A jak inaczej - uniosłem szklankę - Może wyjdziemy przed bar? Muszę dojrzeć konia.
- Może być i tak.
Wstałem i prawie straciłem równowagę. Złapały mnie za ręce.
- Dzięki.
- Może ci pomóc? - spytały.
- Dam radę.
Wyszliśmy przed bar. Usłyszałem przyjazne parsknięcie.
- Co tam koniku? - objąłem jego pysk - Dobrze mieć cie znów przy sobie.
- A więc Beat? - zachęciła pani D.
- A może pani D. zdradzi nam swe imię? - spytałem.
- Autbreake. Beate?
Natężyłem słuch.
- Słuchamy - powiedziałem z ironicznym uśmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz