poniedziałek, 6 stycznia 2014

Carmen - Panie Whiteen!...

Beatrycze przyniosła pokiereszowaną Rav.
- Carmen, idź po jakiegoś lekarza - zwróciła się do mnie, więc wybiegłam szybko z tymczasowej kwatery. Buty stukały o bruk, a ja przypomniałam sobie, że wynajmowałam mieszkanie jakiemuś zielarzowi-lekarzowi. Skierowałam się do 7 poprzecznej, bo tam znajdowało się moje małe mieszkanko. Biegiem pokonywałam kolejne poprzeczne. Piąta.. Szósta... Siódma... Jest. Murowana kamienica wyglądała na opuszczoną, tylko na poddaszu paliło się nikłe światło. Przeskakując po 3 stopnie wpadłam na poddasze.

- Panie Whiteen! Dzień dobry! Tak... - zaczęłam wyjaśniać sytuację, a Abraxas Whiteen wkładał płaszcz. Wybiegliśmy z kamienicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz