niedziela, 2 lutego 2014

Ravena - Przebudzenie

Otworzyłam zbolałe oczy. Spróbowałam wstać ale ból w kręgosłupie mi to uniemożliwił. Opadłam z powrotem na stos miękkich puchowych poduszek. Ciemność zalegająca mi przed oczami wprawiła mnie w złość. Poczułam, że po policzkach spływają mi łzy. Otarłam je szybko rękawem. Poczułam znajomy materiał mojego płaszcza. Zaczęłam zastanawiać się od jak dawna tu leżę. Dzień? Tydzień? A może nawet miesiąc? Wszystko było możliwe. Zaspana ponowiłam próbę wstania. Usiadłam ciężko na łóżku. Chwyciłam się ramy i spróbowałam wstać. Podparta uniosłam się z trudem by po chwili znaleźć się na podłodze z głuchym dudnięciem. Podniosłam się z klęczek wsparta o komodę. Wyczułam obok przepływ powietrza. Najprawdopodobniej drzwi. Udało mi się wstać ale każdy krok był dla mnie jak chodzenie po szkle. Nacisnęłam klamkę i wyszłam na korytarz. Znalazłam poręcz i ostrożnie zaczęłam stąpać wzdłuż niej. Gdy natrafiłam na schody o mały włos uniknęłam ponownego upadku. Zaczęłam stąpać niezdarnie licząc stopnie. Jeden, dwa... Przypomniałam sobie w myślach gdzie mogłam znaleźć resztę jednostki. Sześć, siedem, osiem... Ciekawiło mnie też kto odnalazł mnie w ciemnym zaułku. I co tam robił. Piętnaście, szesnaście, siedemnaście... Spodziewając się kolejnego stopnia uderzyłam stopą w płaską powierzchnię podłogi. Ruszyłam w prawo zgodnie ze wskazówkami podsuwanymi przez moją pamięć. Natrafiłam dłońmi na wieszak stojący w rogu. Po lewej była jadalnia. Znalazłam rzeźbioną bogato klamkę i nacisnęłam. Mechanizmy ustąpiły i drzwi otworzyły się bez najmniejszego skrzypnięcia. Do pomieszczenia wpadł podmuch orzeźwiającego powietrza. Usłyszałam jak ktoś wyszeptał moje imię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz